24.09.2015

Witam!



Wracając dzisiaj ze szkoły kupiłam Focusa i przeczytałam artykuł o substancjach wspomagających działanie umysłu. Wg tego tekstu, przepis na idealny i nieszkodliwy stymulant to kawa+zielona herbata. Urzeczona prostotą przepisu i pchnięta do działania dostępnością produktów, wlałam w siebie kolejno podwójne espresso i pół litra mocnej zielonej herbaty z liści. Po zażyciu cudownej mieszanki włączyłam składankę Mozarta, zasiadłam do biurka i… jak nie zaczęłam myśleć! 

(Pragnę podkreślić, że kawy nie pijam często, więc mój organizm zdecydowanie zauważa obecność kofeiny) 

To myślenie przywiodło mnie tutaj, na Dziennik Szaleńca, który był już niegdyś pełen wpisów, przemyśleń, nawet komentarze się zdarzały, ale ostatecznie stał się miejscem, w którym pisałam głównie o tym, że nie piszę. 


Nie wiem, czy to stymulant z gazety, czy muza, ale coś mnie natchnęło!

Zdałam sobie sprawę z tego, iż ostatnimi czasy moje problemy zniknęły. Nie chcę zapeszać, ale znów wydaje mi się, że mam coś mądrego do powiedzenia, a to dobry znak! 
Dzisiaj daruję Ci poznawanie mej natury wieszcza, ale uprzedzam, że to ostatnia taka okazja!

Zostawiam Cię z przepisem na domowej roboty natchnienie (do receptury z Focusa koniecznie trzeba dodać trochę Mozarta) i moją Szaloną radościąnadziejąulgą.

Zapraszam do obserwowania, zabierania głosu i, przede wszystkim, podrzucania ciekawych inspiracji  i tematów do dyskusji.

Dziękuję za uwagę!