4.04.2016

Golić czy nie golić?


Jak widać, znowu się przywitałam, zapowiedziałam, zrobiłam parapetówkę, a później pół roku ani widu ani słychu.

Powiem Wam, moi drodzy Czytelnicy, których chciałabym mieć, że chyba skończyły się moje problemy z natchnieniem. Nie wiem, czy na zawsze, ale podejrzewam, że przez najbliższe trzy lata nie powinnam mieć problemów. Zauważyłam niepokojącą zależność pomiędzy aktualnie miłościwie panującą nam partią, a moją potrzebą odgrywania roli Mickiewicza. Nie każdy musi lubić romantyzm, ale pomazania nie zmyję.

Mam ochotę powiedzieć Wam o wszystkim. O ułaskawieniu, o Trybunale, o aborcji… ale chce mi się już od tego rzygać. Domyślam się, że nie jestem w tym odczuciu osamotniona, więc odpuszczę.

Wydarzenia związanie z pogłoskami o zbliżaniu się ustawy antyaborcyjnej tchnęły we mnie feministycznego ducha. (Proszę nie kojarzyć tego z nieogolonymi nogami, tym razem nie o to chodzi.) Owa ustawa rzeczywiście ograniczyłaby zastosowanie praw człowieka w stosunku do kobiet. Ale jeszcze nie została wprowadzona.

W dzisiejszym świecie kobiety wciąż są dyskryminowane. Prawdopodobnie mężczyzn też nie szanuje się w niektórych kwestiach. Ogółem, kobieta i mężczyzna należą do rasy ludzkiej, więc nie ma co ich za bardzo rozgraniczać, a szanować trzeba i to i to. Ja jednak, jako dziewczyna, wypowiem się bardziej z damskiej perspektywy (a jak ktoś ma ochotę się oburzać, to proszę stanąć w kolejce).

Kiedy patrzę na dziewczyny w moim wieku to jest mi bardzo przykro. Jesteśmy wolne, mądre, piękne, młode, świat stoi otworem, nie ma granic… a dziewczyny wolą całe życie rozmawiać o tuszach do rzęs. Oczywiście, mascara to jest fajna sprawa. I fajnie, jak się dobrze wygląda. Ale fajnie też jest, jak się samodzielnie myśli i ma jakieś poglądy.

W sytuacji, w której chce się nam odbierać prawa (i nie mówię tylko o tabletce „po” czy zakazywaniu dokonywania aborcji, chodzi o ustrój totalitarny wprowadzany krok po kroku w Polsce) wypada chociaż stanąć po jakiejś stronie. A te młode i piękne dziewczyny mają to gdzieś. Wśród ludzi dyskutujących z rozdrażnieniem o aktualnych politycznych wydarzeniach spotykam tylko dojrzałe kobiety (i proszę się nie obrażać o wypominanie wieku, bo ja po prostu nie potrafię nazwać KOBIETAMI nas, osiemnastolatek, jeszcze nie zasłużyłyśmy). Dlaczego dziewczyny nie chcą się buntować? Cóż takiego się stało, że ich  już to wcale nie interesuje? Są zbyt wygodne, aby dać choć odrobinę wiary temu, co przepowiadają nam starsze i bardziej doświadczeni? Serio? Chcecie, żeby ktoś Wam kiedyś mówił, do czego nadajecie się jako kobiety? Czujecie, że Waszym powołaniem jest służenie tym mężczyznom, którzy jeszcze nie zorientowali się, że mycie naczyń to cenna umiejętność?

Czuję się samotna na tym codziennym polu walki i trochę mi wstyd za tę damską ignorancję.

Ale co tam, niech każdy sobie żyje, jak chce. I niech moja wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka. (to nie ja jestem taka mądra, tylko pewien francuski myśliciel)

Poza tym, że mam pretensje do wszystkich wokół, to jestem raczej pacyfistką.

Dzisiaj przeczytałam nareszcie „Dżumę” A.Camus’a. Warto było:

Człowiek to jest idea i idea mizerna od chwili, kiedy odwraca się od miłości.

Kończę cytatem jak za dawnych, dobrych czasów, których nikt nie pamięta.

Szaleniec się odmeldowuje i tym razem na pewno do zobaczenie niedługo, bo potrzebuję Dziennikowej terapii.

(Na koniec pragnę dodać, że czuję, że nie udało mi się ubrać w słowa wszystkiego, co mi leży na sercu, a niektóre rzeczy ujęłam nie do końca trafnie. Mimo to publikuję tekst, bo chcę się nim podzielić. Może w najbliższym czasie wprowadzę w nim jakieś zmiany, ale jak na razie chwała zapałowi, że o sobie przypomniał!)

1 komentarz:

  1. Cieszę się, że twój blog wróciłdo życia. Jestem całym sercem i duszą z tobą! Pisz dalej, czekam ;)

    OdpowiedzUsuń